wtorek, 9 lipca 2013

A we Wiedniu warto zjeść...

Kaszankę w restauracji Zum Bettelstudent położonej na Johannesgasse 12.
Blunzengrostl mit Sauerkraut und Spiegelei za całe 7,90 Euro porcja. Kaszaneczka zacnie wysmażona i wymieszana z kartofelkami, cebulą i boczkiem a podana z bajecznie przysmażoną kapustką...no palce lizać, chociaż mocno pieprzna.



niedziela, 21 października 2012

Jak dobre jedzonko to w Cedro's...

Jeżeli kiedykolwiek zatrzymacie się w Santiago de Compostella w Galicji hiszpańskiej, to wstąpcie na kebab lub dania kuchni tajskiej czy libańskiej do "Libańskiego cedru"...Rua do Vilar, 81, bajo.
Miła odmiana po, czasami smacznej, ale monotonnej kuchni hiszpańskiej.


środa, 5 września 2012

775

Wszystko czego Ci potrzeba na 775 kilometrów
...ale jeszcze się coś wyrzuci...


 ...np. kamień o wadze 554g po około 600km...


...a tak w całości...11,5 kg


piątek, 13 lipca 2012

Na razie przeprowadzka...za trzy dni odłączą nas od sieci...nowe połączenie wkrótce.
Do zobaczenia

czwartek, 17 maja 2012

Gladiator

Juan José Padilla, torero nazywany El Ciclón de Jerez (Cyklon z Jerez) bo pochodzi z Jerez de la Frontera w Andaluzji. Facet ma wyraźnego pecha, bo przez całą swą karierę trafia na wyjątkowo wyrafinowane i wredne byki. Wielokrotnie ranny w czasie walki, wypracował niezwykle ryzykowny, ale piękny styl prowadzenia la faena, czyli tego wszystkiego co się wyczynia z bykiem na arenie.

7 Października 2011 roku w trakcie wbijania ostatniej pary banderillas, w czwartej z kolei walce na coso de la Misericordia de Zaragoza, byk o imieniu Marqués (Markiz) skorzystał ze swojej życiowej szansy, jaka dana jest na arenie każdemu bykowi i nadział Juana Jose na róg poczynając od szczęki na lewym oku kończąc.

Na tym historia się nie kończy, bo el diestro zaledwie tylko trochę się ocknął (ale już w szpitalu) orzekł, że wydobrzeje szybko, by wystąpić na corridzie w Olivenza (Extremadura) już 4 marca następnego roku (czyli po pięciu miesiącach). Jak powiedział, tak zrobił i to w dobrym stylu bo po walce przyznano mu dos orejas, czyli oba bycze uszy za piękny styl.

13 Maja w Talaverze, czyli zaledwie po siedmiu miesiącach od wypadku, wykonał trzy walki (trzy uszy w sumie 1-0-2), ale zanim jeszcze machnął muletą otrzymał standing ovation od całego amfiteatru...wiem, bo byłem, brawo biłem i wino piłem.


...po pierwszej walce - jedno ucho.


...i przed ostatnią...


...jakbym był bykiem, tobym się bał...


dwie banderille, jedną ręką...w dodatku z jednym okiem...


Olé!


...jużeś mój!


...estocada...


...białe chusteczki w górze...to było widowisko...


...należy się dos orejas - dawaj byku drugie ucho

sobota, 12 maja 2012

Gratka,

...prawdziwa gratka. 
Jutro Corrida i trzy sławne nazwiska na plakacie...zapowiada się niezła jatka.
Mam już bilety...wysoko, niestety.


piątek, 11 maja 2012

czwartek, 10 maja 2012

Dziennik pokładowy

...w Cordobie, jak w całej Andaluzji i Hiszpanii zwiedzanie sprowadza się do oglądania kościołów, zamków i barów. Bary są najciekawsze.
La  Casa Pepe de la Juderia (w wolnym tłumaczeniu: Dom Józka z Dzielnicy Żydowskiej) serwuje miejscowe wino prosto z beczki w dwóch gatunkach Fino Delgado (bardzo wtrawne, rześkie) oraz Fino Afrutado (o bukiecie wytrawnym, złamanym nutą owocową, ale nie cytrusową). Bar polecili nam znajomi, znaleźliśmy go więc zaraz po przyjeździe i raczyliśmy się z upodobaniem.
Jeszcze przyjdzie czas na wspomnienia z "tapeo" czyli zwiedzania miasta podług zakąsek, a właśnie w La Casa...spożyliśmy kilka miłych podniebieniu rzeczy.


Po lewej Fino Delgado, po prawej Fino Afrutado


Na beczce z Afrutado jest znamienny napis ecologico oznaczjący wyrób ekologiczny...zagranie pod licznych Japońców, Niemców i Fajfokloków...reklama dźwignią handlu...a winko jakie jest, każdy wie.
A nad beczką fotografia Manolete walczącego z bykiem Islero...ale to już zupełnie inna historia, jak mawiał Kipling.

poniedziałek, 7 maja 2012

niedziela, 29 kwietnia 2012

No i...

...Real wygrał 3:0
Jak widać frekwencja dopisała...pogoda mniej, ale my siedzieliśmy pod dachem...ale i słonko też się pokazało...





sobota, 28 kwietnia 2012

Koniec Świata Panie Popiołek...

W Hiszpanii zagościł niż baryczny, który z powodu suchych i ciepłych mas powietrza utrzymujących się nad Europą Środkowo-Wschodnią nie może przemieścić się tamże...i tak w Polsce zaczął się majowy weekend z upałami po 30 stopni, słońcem i niebieskim niebem a w Hiszpanii jest 8 stopni, wieje zimny i wilgotny wiatr znad Biskajów, jest mgła, chmury i pada...
Świat się kończy...


Takie temperatury były dzisiaj o 14 w Sanoku i Talaverze...

Ale my jak zawsze skrytożercom parówkowym mówimy zdecydowane NIE i oto nasza odpowiedź na jutrzejszy dzień!


Trzy, jeszcze ciepłe, wejściówki na Stadion Santiago Bernabeu na mecz Realu z Sevillą!!!
Oooooj, będzie się działo!

wtorek, 10 kwietnia 2012

Valle del Jerte

Valle del Jerte niedaleko Plasencji słynie z tarasowych sadów czereśniowych. Przez kilka dni w roku wszystkie drzewa kwitną na raz...







A pomarańcze można już jeść..